Tebe był szkolony. W Ernście i Youngu mówili mu, jak prowadzi się projekty. Co go zaskoczyło i zwróciło uwagę: bardzo przytomne podejście do oprogramowania i jego wykorzystywania.
Szczególnie:
– powracające uwagi, iż nie należy „nadużywać oprogramowania”;
– ogólna ocena programu MS Project, który w zasadzie tylko harmonogram robi przyzwoicie. Potwierdzam: ten program to masakra jakaś;
– przesmaczna uwaga o tym, że na spotkanie robocze nie ma sensu przygotowywać „bulshitpointów w Power Poincie”. Chyba tylko marketingowcy i sprzedawcy lubią ten program (no i ostatnio artyści ale to inna broszka).
Generalnie: wielkie pozytywne zaskoczenie.
Co do tytułu: należy się posługiwać językiem wyników.