Dziś tak zwane blogi dziennikarskie to już nic nadzwyczajnego. Nie jest ważne, czego to oznaka (na pewno nie dojrzałości), ważne, że efekt kolejnego bloga z nazwiskiem już nie jest taki wielki. Prawdziwe możliwości tkwią w ludziach, nie w nazwiskach. Nie trzeba być Passentem (z całym szacunkiem), dziś każdy użytkownik sieci „nosi w plecaku buławę”. To w ludziach – tysiącach zwykłych ludzi – jest siła, nie tylko w ludziach mediów. To właśnie dzięki ludziom Blox urósł w siłę. To właśnie dzięki nim obraz blogów tak się zmienił. Teraz przyszli publicyści.
Cały czas się zastanawiam, jak długo pociągną. Przecież do tej pory nie potrzebowali internetu, żeby publikować. Pisali swoje i w zasadzie nikt się tym nie interesował… Teraz – w dużej części za darmo – piszą to, co wcześniej drukowały im gazety. Na pewno piszą więc więcej. Któregoś dnia zorientują się, że zbytnio (bo to wciąga) zaangażowali się w rozmowę z tłumem. Co gorsza, wybitni jego przedstawiciele okażą się być obdarzeni nie mniejszym talentem publicystycznym od pracujących w mediach publicystów.
Opinia stanie się tania jak informacja.
Gałąź się załamie.
Oczywiście nie dla wszystkich. Niektórzy zdołają wykorzystać rozmowę po to, by wzmocnić jakość tego co robią.
Najlepsi pisarze zaczną robić swoje myśląc coraz więcej o korzyściach, jakie mogą z tego mieć. Kiedy zaczną dostawać prawdziwe pieniądze za blogowanie, staną się publicystami nowych mediów.
Staną się publicystami ale metody ich wyboru nie będą takie jak dotąd. Koniec z zamkniętym kręgiem, który jest w obiegu i zna się na wszystkim. Zadecyduje ruch, zadecyduje donośność głosu, umiejętność prowadzenia rozmowy, uczciwość bezlitosnej publiczności. Lista nazwisk się wydłuży, ale to już będzie zupełnie inna lista.
Nie mieliście innego wyjścia. Robicie to, bo taka jest moda, bo to już się stało. Zrozumcie tylko, że reguły się zmieniły. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście.