Przy projektowaniu warto mieć coś takiego jak „worst case scenario” (BTW – Deus – polecam). Taki przypadek, gdy będąca elementem strony/projektu nazwa przyjmie najgorszą z możliwych wersji – bo ktoś taką sobie wymyślił. Przy adresie bloga może to być „amyludziedwudziestegowieku….” (był taki, gdzieś mi zginął) a przy nazwach zespołów rockowych np. …And You Will Know Us by the Trail of Dead (zresztą polecam).
Ten twór jest problemem w zwykłym sklepie, ale malując cokolwiek związanego z muzyką warto sobie wyobrazić, co będzie, gdy się pojawi na stronach (te trzy kropki..) – napisał z nienacka w nocy Tebe. Dobranoc.