Temat dla pracujących w firmach, które wyrosły na sieci i w sieci może być niezrozumiały. Szczęściarze. Z prowadzonych przeze mnie rozmów wynika, że w całkiem dużych i poważnych organizacjach, kwestia pozostaje nie rozstrzygnięta. Pytanie, o którym mowa brzmi: gdzie powstaje, tworzy się i rozwija się to wszystko, co ma związek z aktywnością biznesu w internecie. Gdzie są plany, gdzie zapadają decyzje.
Właściwie przede wszystkim – gdzie i jak zapadają decyzje.
Podejście nr 1: marketing. Oparta jest na nim w zasadzie całość branży interaktywnej. Agencje korzystają z budżetów (w dobrych czasach i w niektórych branżach całkiem wypasionych budżetó) marketingu i dzięki temu potrafią zaspokajać głównie potrzeby marketingu. Branding, szum, akcje. Serwisy robione dla pojedynczego precelka. Tu działalność w sieci ma posmak „takiej elektronicznej ulotki”, jak to ktoś ładnie określił w rozmowie.
Nr 2: technologia. Bardzo poważni i wykształceni w biznesie w takich organizacjach, które całość działań w sieci opierają o dział IT czasem mówią „internet zrobią nam informatycy”. Tylko w jednym się nie mylą: bez nich nic tu nie powstanie. Samymy informatykami i w kulturze IT wiele w sieci się nie zdziała. Internet i informatyka to – w obszarze podejścia do tworzenia produktu i realizacji projektów – zupełnie różne światy. ZUS, co tu więcej pisać?
Nr 3: komórka do spraw. To dość szczęśliwe rozwiązanie, o ile nie zostało po pierwszej fali zainteresowania siecią sprowadzone do roli listka figowego i zepchnięte na margines innowacji. „Tak, robimy internet, mamy taki dział”. Teraz wiele zależy od tego jak wysoko, jak umocowane, z jaką wiedzą. Co z nimi się stanie, gdy wszyscy się zorientują, że naprawdę „nie ma jutra bez komputra”…
Powtarzający się problem ma związek z tym, że o tym jak robić strony coś „wie” każdy. Nie jest to wiedza głęboka, to wiedza użytkownika (a nie o użytkowniku), wiedza o stronach konkurencji – jak wyglądają, jak działają. Rzadko o tym, jak się je robi i co tak naprawdę decyzuje o ich powodzeniu.
Bardzo bym sie ucieszył mogąc w komentarzach przeczytać o konkretnych sytuacjach, o których wiecie – typ i wielkość firmy, jak to w niej jest i co to powoduje. Oczywiście anonimowo, bez nazw i nazwisk. Jeśli ktoś nie chce w komentarzu – proszę o mail.