Skąd brać takich ludzi – ktoś zapytał, gdy wymieniałem jakie rzeczy robi i co musi umieć produkt owner. Coś w tym jest, być może dlatego niewielu jest naprawdę dobrych produkt ownerów i taki jest na nich ostatnio popyt.
W dyskusji pod wpisem na LinkedIn padło pytanie o ścieżkę kształcenia dla właściciela produktu. Trudne pytanie, ale nie chodzi chyba o ścieżkę kształcenia. Wymagania wobec produkt ownera są dość renesansowe. Nie tylko wiele rzeczy trzeba umieć i znać, ale szybko potrafić się uczyć nowych. Trochę już o tym pisałem.. 4 lata temu. Pora na szerszą wyliczankę, być może do pogłębienia w kolejnych wpisach.
Po pierwsze potrzebna jest wiedza z dziedziny znanej jako UX. Z moich obserwacji wynika, że ponadprzeciętne wyniki uzyskują projektanci, którzy trafili do zarządzania produktem. Mają wiedzę o użytkowniku, jego potrzebach, analityce, budowaniu interfejsów i procesach wspierających wartość produktu. UX daje też metody ułatwiające zdobywanie wiedzy o prawdziwych reakcjach użytkownika na produkt. Tę dziedzinę należy uzupełnić o orientację w sprawach biznesu. Nie zawsze jest tak, że to, czego chce użytkownik, dobrze wpływa na wyniki.
Po zerowe. Produkt owner musi przede wszystkim umieć myśleć. To tak fundamentalne, że o tym zapominamy. Z drugiej strony tak rzadkie, że nie wiem dlaczego.
Drugie: rozumienie technologii. To rzecz fundamentalna. Będąc produkt ownerem trzeba wiedzieć, z czego się składa i jak działa to, co stanowi produkt. Bez tej wiedzy nie da się dobrze podejmować decyzji i trudno zyskać autorytet u programistów. Mówimy cały czas o produktach cyfrowych, jednak one pojawiają się już w każdej dziedzinie działalności. Wkrótce, mówiąc szerzej, trudno będzie zostać menedżerem czegokolwiek dużego bez wiedzy o tym jak działa technologia.
Trzeci element – umiejętności komunikacyjne. Chodzi m.in. o to, żeby u różnych ludzi budzić zaufanie. Produkt owner pracuje z biznesem i z programistami musi więc bardzo dobrze mówić co najmniej dwoma językami. Jest też taki aspekt komunikacji, który ma związek z eliminacją niedomówień i niejasności – pełno ich w świecie projektów i rozwoju produktu.
Czwarta, powiązana z powyższym jest wiedza o procesie rozwoju, orientacja w różnych metodykach budowania oprogramowania. Nie trzeba mieć certyfikatu scrumowego Produkt Ownera (czy dowolnych innych obecnych i przyszłych), ale trzeba rozumieć esencję i funamentalne zasady, które rządzą procesem rozwoju. Żeby m.in. wiedzieć, że gdy programista deklaruje coś na czwartek, to co to może oznaczać a czego to nie znaczy na pewno.
Piąty element, to głęboka wiedza nt produktu. Tu jest ciekawy obszar do kontrowersji – na ile produkt owner może być uniwersalnym profesjonalistą, na ile musi się znać na dziedziedzinie, w której działa. Wracając do przykładu rozwoju aplikacji muzycznych. Jak szybko można sobie przyzwoić zagadnienia związane z jakością dźwięku, sposobami kompresji plików, oraz rozliczeń z właścicielami praw autorskich nie mając o nich pojęcia? Bez tego trudno dobrze je rozwijać. Tu z jednej strony wracamy do zdolności do uczenia się, z drugiej rozmawiamy o pasji.
Czy bez głębokiego zainteresowania i pasji można w jakiejś dziedzinie osiągnąć mistrzostwo?