Dziennikarze i internet

Agencja PR zapytała 100 dziennikarzy jak używają internetu. Ciekawe są wyniki choć to bardziej PR niż sieriozne badania.
Wynika z nich, że internet stał się podstawowym narzędziem pracy polskich dziennikarzy, którzy mają do niego dostęp. […] stał się bowiem źródłem informacji, najczęściej przez nich wykorzystywanym [! – TB].
To może mieć sens tylko gdyby rzeczywiście (co sugeruje tekst) uwzględnić korzystanie z maila. Podstawowym narzędziem – raczej – jest telefon. Chyba, że leniuszki opierają się już tylko o pr-owe produkcje (ale Boże uchowaj).
Jak znam życie, nie uznano maila za internet. Co zabawne wg badań maila używa 49,5 procent żurnalistów.
Kolejne kuriozum to „wiarygodność Internetu jako źródła informacji”. Otóż większość uczestników badania ocenia Internet jako wiarygodne źródło informacji […] 57,1% badanych stwierdziło, że internet jest tak samo wiarygodny jak inne źródła informacji.
Szanowni Państwo. Nie ma czegoś takiego jak Internet, w kontekście wiarygodności źródła informacji. Na tej samej zasadzie za źródło informacji nie można uznać telefonu… Pora zrozumieć, że to medium, w którym publikują różne źródła.
Pomieszane to z poplątaniem dlatego nie wiem czy się cieszyć, czy martwić, że tylko co piąty z pytanych ma do wiarygodności tegoż internetu jakieś zastrzeżenia.
Pozytywne: korzystają z onet (80%), gazeta.pl (64,8%), wyborcza.pl (42,9%), wp.pl (41,9%) interia (36,2%). Pozytywne, bo pozycja firmy cieszy (Tebe robi w Agorze).
Wiem, że to info jest stare, ale jakoś tak do mnie przyszło. Na dole informacji, znajduje sie link, który już nie działa. Spróbujcie znaleźć badania na stronach BCA…

Tajemnice google

Parę ciekawostek o popularnej wyszukiwarce i prowadzącej ją firmie:
– Zachowują kopię każdej strony jaką ściągną. Nie wiedzą jeszcze po co (nie chodzi o to, co jest w cache, mają archiwa);
– Google to nie tylko farmy tanich pecetów…
– Wpływają na wynik wyszukiwania jeśli te naruszają prawo (chodzi za pewne o to, że jeśli coś trzeba usunąć z indeksu, robią to);
– Tą firmą rządzą inżynierowie, można powiedzieć, że robią w niej co chcą…
Ogólnie: Google nie uważa się za firme z branży media, choć w zasadzie nią jest – taka teza tego postu.<

Szkolenie odbyte

Tebe był szkolony. W Ernście i Youngu mówili mu, jak prowadzi się projekty. Co go zaskoczyło i zwróciło uwagę: bardzo przytomne podejście do oprogramowania i jego wykorzystywania.

Szczególnie:
– powracające uwagi, iż nie należy „nadużywać oprogramowania”;
– ogólna ocena programu MS Project, który w zasadzie tylko harmonogram robi przyzwoicie. Potwierdzam: ten program to masakra jakaś;
– przesmaczna uwaga o tym, że na spotkanie robocze nie ma sensu przygotowywać „bulshitpointów w Power Poincie”. Chyba tylko marketingowcy i sprzedawcy lubią ten program (no i ostatnio artyści ale to inna broszka).

Generalnie: wielkie pozytywne zaskoczenie.

Co do tytułu: należy się posługiwać językiem wyników.