Komfortem twórcy strony/serwisu WWW jest wiedza o tym, co użytkownicy robią u niego najczęściej. Ma w końcu statystyki. Problem jednak zaczyna się wraz ze wzrostem świadomości.
Najłatwiej znaleźć najczęstsze „aktywności” użytkowników, które wcale nie muszą być typowe. To co dzieje się w „głowie” naszych statystyk nie jest bowiem wymierną miarą powodów, dla których przychodzą na naszą stronę. Pytanie brzmi: czego w ogonie jest w sumie więcej? Trudne?
Szybko można się zagubić, przyjmując, że ludzie zwykle robią jedną rzecz: wpisują do wyszukiwarki słowo sex albo „Paris Hilton”. Tymczasem to tylko najczęściej powtarzane pojedyncze frazy. Hit tłumu. Gdybym się tylko im przyglądał, doszedłbym do wniosku, że czytelników tego bloga interesuje głównie sex (to efekt jednego z ostatnich – przyznaję, że eksperymentalnych – wpisów). Do tej pory dominowało „stronicowanie” oraz „notki na bloga”.
W długim ogonie mogą się dziać cuda (albo – może znaleźć się rzeczywista wartość, którą należy rozwijać). Jest taki serwis do mierzenia statystyk ruchu, w którym można się o tym przekonać: 103bees. Przyglądam się, ale już polecam.
Z zupełnie innej beczki, a jednak nieco zbliżonej: polecam wpis o przekleństwie wiedzy na 37signals.