Jakiś czas temu stwierdziłem, że z trudem notuję długopisem. Robiłem to tak rzadko, że się odzwyczaiłem. Postanowiłem to zmienić. Dla wygody przerzuciłem się z długopisu na cieńkopis , potem wróciłem do pióra. Notuję i dobrze mi z tym.
U Kapuścińskiego znalazłem cytat z Schopenhauera. Radził, żeby zapisywać rzeczy i obserwacje. Coraz więcej ludzi to robi. Zauważyliście? Co oni piszą w tych swoich moleskinach?
Podejrzewam, że wpisują kolejne zadania do wykonania. Ale nie wszyscy. Znajomy, bardzo skuteczny szef, trzyma notes na stoliku przy łóżku. Czasem notuje w nocy: „zapisuję pomysły, gdy tylko przyjdą mi do głowy”. Nie przypominam sobie, żeby kiedyś nie miał zbyt wielu pomysłów.
Inny znajomy wpisuje w swoim notesie rozwiązania. Również trzyma go przy łóżku w nocy. Lubi mieć go przy sobie i używa, gdy wymyśli jak coś zrobić. Wie „co”, nie wie „jak” – nad tym pracuje. To samo narzędzie, inne zastosowanie.
Sam zapisuję kawałki z książek i obserwacje, które mam nadzieję kiedyś wykorzystać. Ostatnio zapisałem, że 85 procent programowania w pierwszych latach Amazon dotyczyło rzeczy, których wogóle nie widzi użytkownik. Wpisuję tak notatki z prawdziwych książek, fragmenty z elektronicznych zbieram w Google Docs.
Zanotowałem też, że pisanie ułatwia myślenie i rozwiązywanie problemów. Powoduje, że lewa półkula mózgu, ta logiczna, współpracuje z prawą, tą odpowiedzialną za wyobraźnię. To pomaga.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego warto mieć notes przy łóżku. Pozwala on na lepszy sen. Gdy coś Cię gnębi i nie pozwala zasnąć, weź notes, zapisz to. Będzie łatwiej, pisanie oczyszcza.