Jak napisałem – jeśli działamy w organizacji, zwykle czasu na normalną pracę zostaje nam niewiele. Wynikają z tego dobre i złe rzeczy.
Po pierwsze – czasu jest mało i warto o niego dbać. Trzeba walczyć z natłokiem korespondencji i nieproduktywnych spotkań. Zaczynać od siebie, by nie pomnażać bałaganu. Bicie piany w realu i programie pocztowym to zło, coś do czego zmusza nas otoczenie.
Jest też element pozywytny. Tak niewiele w sumie pracujemy, a jednak coś powstaje. Kolejne produkty, czasem sensownie działające strony. Okazuje się, że tak naprawdę niewiele potrzeba, by powstały. Jeśli odzyskamy więc ten zmarnowany czas, możemy albo zrobić więcej, albo.. mieć go dla siebie.
Wątek poboczny – 8 godzin pracy dziennie, które przyjąłem jako podstawę obliczeń. Spotkałem się z opiniami: T, a kto pracuje 8 godzin? Nie piszę o 10, bo przede wszystkim na 8 zwykle umawiamy się z pracodawcą – wynika to w szczególności z prawa pracy. Druga sprawa – ze zwiększania czasu pracy zwykle nie wynika nic pożytecznego… Nie ma niczego imponującego w tym, że ktos nie potrafi poradzić sobie z tym co jest do zrobienia w ośmiu. Nie ma nic bohaterskiego w tym, że ktoś nie chodzi na urlop i nie spędza czasu z bliskimi…