Jednym z warunków dla innowacji jest czas. Nie czas na pracę nad konkretnym zadaniem, tylko wolny czas na swobodne myślenie i eksplorację. Bez zobowiązań. Chcemy być innowacyjni? Warto iść śladem Googla i 3M, przeznaczając 15-20 procent czasu swojego – i pracowników – na ten cel.
[more]
Tylko co się dzieje z pozostałymi 80 procentami?
Część zżera komunikacja. Fred Wilson, autor znakomitego bloga, inwestor, niedawno ogłosił emailowe bankructwo. Gdy po 3 godzinach pracy w niedzielę zszedł z 1200 do 800 nieprzeczytanych maili, postanowił, że nie będzie czytał listów od innych niż 30 osób, z którymi współpracuje.
Przy okazji – pracujecie w niedzielę? To nie ładujecie baterii, które potrzebne wam są do działania przez cały tydzień.
Przeciętny użytkownik biznesowy wysyła codziennie około 110 wiadomości, odbiera 70 – podaje Radicati Group. Z jej ankiet wynika, że w 2009 około godziny i 17 minut zajmowała obsługa tego wszystkiego. Kolejną godzinę i 15 minut – komunikatory itp. To kolejne 38 proc czasu pracy. Z niego niekoniecznie coś wynika. 18 procent z odbieranych wiadomości jest czystym spamem. Kolejne 30 procent to wg Gartnera „spam zawodowy” – maile, które dostajemy, bo ktoś dopisał nas do CC lub nacisnął „odpowiedz wszystkim”.
Jeśli jednak jesteśmy w czołówce, aktywnie z tym nie walczymy, zostaje 42 procent. Wiadomo przy tym, że jesteśmy w czołówce i na razie walkę przegrywamy. Załóżmy, że statystyki kłamią, i zostaje 50 procent.
Zebrania. Kolejne statystyki: uczestniczymy w około 60 spotkaniach miesięcznie. To 15 na tydzień, czyli 3 godziny dziennie. Rzadko które trwa mniej niż godzinę, bo tak są działają wszystkie aplikacje kalendarzowe – domyślnie przydzielając taki przedział czasu. Kolejne 35 procent czasu, zaokrąglając w dół.
Zostaje 15 procent. Wystarczy na jedzenie, papieroska i pogawędkę. Nawet jeśli nie palimy, aby być produktywnym warto sobie robić przerwy po wykonaniu zadań, trzeba też rozmawiać (tak twierdzą klasycy).
Jeśli się postaramy, uzbiera sie 7 godzin pracy tygodniowo. Powodzenia.