Produktywne nicnierobienie

Czasem lepiej jest nic nie zrobić. Brak działania może dać lepsze efekty niż akcja. Powstrzymanie się od zmiany czy dodawania to ważny element projektowania i działania. Trudno nam jednak go docenić, powstrzymuje nas poczucie winy i potrzeba aktywności.

Na temat zwrócił moją uwagę Nassim Taleb w książce “Antykruchość”. Pisze On m.in., że żaden lekarz nie został nagrodzony za powstrzymanie się od leczenia czy operacji choćby własnie to było najlepszą z opcji. Płacą mu za lecenie, więc nie powie pacjentowi “idź do domu, poczekaj tydzień” a już na pewno “poczekajmy, może Pana organizm poradzi sobie z tym guzem”.

Ciekawe co by było, gdybyśmy płacili lekarzom tylko wtedy gdy jesteśmy zdrowi…

Autorzy wielu tekstów na temat podejmowania decyzji zwracają uwagę, że wariant “nie róbmy nic” zawsze powinien być jedną z rozpatrywanych alternatyw.

W inwestowaniu jedną z ważniejszych rzeczy jest unikanie strat. Często robi się to powstrzymując się przed kupowaniem lub sprzedawaniem.

Steve J. (pamiętamy jak wielkim produktowcem był) stwierdził w jednej z rozmów, że Apple nie ma zbyt wielu “zasobów” i musi starannie wybierać to co robi. Oraz wielu rzeczom mówić nie.

Dlaczego zwykle skłaniamy się ku robieniu? Nierobienie ma bardzo zły PR, kojarzy się z lenistwem. Jesteśmy jako jednostki i grupy zoptymalizowani pod kątem akcji. Nakazują nam ją nasze wykształcone w czasie ucieczek przed lwami umysły. Myślisz, że masz mózg „współczesnego człowieka”? Pomyśl jeszcze raz. Kiedy niby miał on szansę się wykształcić?

Dwa razy się mierzy, zanim zacznie się ciąć. Może następnym razem przed działaniem zastanowić się czy bardziej korzystne nie będzie nicnierobienie?

Kontynuacja: a gdyby tak zatrzymać rozwój produktu?