Dlaczego ważne jest budowanie relacji

Byliście kiedyś na piwie po skończonym projekcie? Tu nawet ludzie, którzy pierwszy raz zobaczyli się całkiem niedawno, swobodnie rozmawiają, śmieją się i opowiadają historie. Mają przełamane lody i wspólne doświadczenia. W jakimś stopniu już sobie ufają. Gdyby znowu coś robili, szło by im lepiej.

Nawiasem mówiąc, jeśli nie byliście na takim piwie, a pracujecie w projektach, to coś jest nie tak. Piwo jest tu umowne – chodzi o świętowanie po sukcesie czy skończonym etapie. Gdy projekt został przerwany, nie widzę powodów by nie wyjść razem celebrując porażkę. Żeby nabrać sił i zmierzyć się z kolejnym tematem.

Niewiele rzeczy wpływa na pracę z ludźmi bardziej niż zaufanie. Dlaczego? Ponieważ ułatwia komunikację, która jest jednym z kluczowych elementów gry zespołowej. Przypomnijcie sobie podsumowanie projektu, w którym szukając przyczyn kłopotów ktoś nie wymienił komunikacji. Ją zawsze można zwolnić w pierwszej kolejności. Co więcej, mówi się to w taki sposób jakby właśnie miało miejsce odkrycie nowego pierwiastka. Niespodzianka: zawiodła komunikacja. Znajomość i zaufanie poprawiają też atmosferę, co wpływa dobrze na motywację członków zespołu. Robić ciekawe rzeczy z fajnymi ludźmi – co może być lepszego?

By kogoś poznać, trzeba z nim spędzić trochę czasu rozmawiając. Nie da się tego obejśc – nie wierzcie, że jest jakiś klucz – np. stosując modele zachowań zależących od wieku, generacji, płci czy rasy. Trzeba poznać tę szczególną osobę a nie szufladę, do której niby należy. Gdy następnym razem zaproszą was na szkolenie o tym jak pracować np. z Millenialsami, to pomyślcie o prostej recepcie: jak z ludźmi. Trzeba przede wszystkim zbudować z nimi relację.

Rzecz jest warta zachodu. O relacje powinny zadbać przede wszystkim osoby kierujące ludźmi. Szef powinien poznać swoich podwładnych. Project manager, czy ktoś kto prowadzi zespół, powinien poznać jego członków. Dobrym sposobem by to osiągnąć są rozmowy jeden-na-jeden. To jest bardzo konkretny sposób spędzenia czasu. Nie znam dobrego odpowiednika „One-on-one”, ale pod tym hasłem sporo można przeczytać na ten temat w języku obcym. Wkrótce napiszę czym to różni się od zwykłej rozmowy, lub rozmowy, którą szefowie zwykli nazywać operatywką.