Nadmiar możliwości utrudnia dojście do celu

Łatwo stracić cel z oczu, gdy mamy za dużo możliwości. Gdy próbując skorzystać z każdej, zaczynamy się rozdrabniać. Eksploracja staje się mimowolną prokrastynacją. Lepiej nałożyć sobie ograniczenia i skupić się na tym, co chcemy osiągnąć. Jak?

Oglądałem prezentację wyników eksperymentów wykorzystujących możliwości złożonego systemu. Testowany był w konkretnym celu, ale badający nie mogli powiedzieć, czy go spełniał. Sprawdzali wiele opcji, ale nie przybliżyło ich to do odpowiedzi. Na pewno za to się rozwinęli.

Gdy podejmujemy decyzję, warto mieć do dyspozycji co najmniej trzy rozwiązania. Jednak nie dużo więcej. Przy mniejszej liczbie trudno mówić o wyborze, ale nadmiar szkodzi. Podobnie w narzędziach, z których korzystamy. Dla człowieka z młotkiem wszystko wygląda jak gwóźdź. W świecie pracy na ekranach człowiek z pudełkiem narzędzi spróbuje skorzystać z każdego, bez względu na to, czy jest taka potrzeba.

Często piszę na ten temat. W gruncie rzeczy bowiem, po raz kolejny chodzi o to, jak uzyskać skupienie. Posłużę się przykładem tworzenia prezentacji. Zapewne czasem przyłapujecie się nad tym, że czas mija wam na pracy nad kolorami, marginesami i animacjami. Czy zwiększają jakość przekazu? Nie, ale łatwiej się bawić formą.

Sztuką jest się zatrzymać. W przypadku narzędzia – wyłączyć, schować, usunąć z oczu konsolę. Przede wszystkim ustalić „co w zasadzie chcę powiedzieć”. Potem wybrać czego użyć. Jak do tego można podejść? Zaczynając od umownej białej kartki.

Dobra jest metafora porządkowania szafy. Sposobem na pozbycie się niepotrzebnych rzeczy może być wyjęcie wszystkiego i wymuszenie wyboru tego, co zostanie. Mamy stos rzeczy, obok stawiamy np. za mały dla niego pojemnik. Zapełniamy go, reszta wylatuje (choćby do przedsionka śmietnika jakim bywa np. piwnica). Podejmujemy decyzję o tym co zostawić, a nie co wyrzucić.

Gdy piszę zbieram notatki na dany temat, zawsze znacznie więcej niż potrzeba. Gdy już poznam rzecz z różnych stron, nie edytuję całości, choć o to bardzo łatwo. Kiedyś mi się to zdarzało, teraz tworzę nowy plik i piszę od zera. Czasem niczego nie trzeba zbierać. W wielu tematach związanych z pracą, którą wykonujemy, stajemy się ekspertami. Mój sposób: ogranicz czas, zacznij od zera, napisz już dziś co trzeba. Potem zobaczymy, czego brakuje.

Niektórzy wieczorem zabierają się za przygotowanie prezentacji, którą mają pokazać następnego dnia. W tym szaleństwie jest element metody – w takim momencie nie można już bujać w obłokach, trzeba podejmować konkretne decyzje. Ograniczenie czasowe wynika tu z braku dyscypliny, ale jest bardzo twarde. Dla osób, które nie są w stanie się zdyscyplinować może to być jedyna droga. Nie uważam jej za dobrą.

Lepiej gdy ograniczenie wynika z dyscypliny. Warto to ćwiczyć. Ustalić np. dziś, od teraz za 3 godziny będę miał pełną treść i kolejność wszystkich slajdów. Trzy godziny to niedużo, ale praca wypełnia cały dostępny czas, w zarwanej nocy nie będzie go więcej. Prezentację natomiast wypada ćwiczyć.

Dobrze też zacząć pracę poza narzędziem, przenieść myślenie na kartkę. Lub do notatnika, nie edytora tekstów. Zauważyliście, że wiele produktywnych osób korzysta z narzędzi, które mają niewiele możliwości poza główną? Jeśli robimy prezentację, szkic przygotować na papierze. Na kartce można tylko coś napisać i skreślić. Nie da się łatwo edytować ani przestawiać. Nie da się zmieniać kolorów.

Nad samą formą warto popracować niezależnie. Potem umówić się z sobą, że nie zajmujemy się już jej modyfikacją. Znowu – ograniczyć czas na te zabawy. Ma być czytelnie, równo i przejrzyście. Nie musi się ruszać.