Jak odzyskać czas?

Długie milczenie na blogu to skutek zmian w mojej pracy. Tematów, którymi się zajmuję w ciągu ostatnich dwóch lat przybyło i na pisanie nie znajduję już tak wiele czasu. Samo pisanie potem angażuje – np. w dyskusję, która znowu zżera czas. A ten jest najcenniejszym z zasobów jaki mamy.

Poza tym, pisać o tym co robię, jest trudniej. Bardziej niż chwilowe nowości na rynku interesuje mnie to, jak pracujemy i budujemy rzeczy. Jak i z czego – a to nie zmienia się z dnia na dzień. Zmieniłem w związku z tym niektóre zwyczaje:

:: Inaczej korzystam z RSSów. Kiedyś wyczytywałem do końca, dziś skanuję. Regularnie usuwam feedy, które mi nic nie dają i zawierające wiadomości, o których i tak bym się dowiedział inną drogą.

:: Zakładam, że ważne informacje i tak mnie znajdą. Nie czytam gazet i serwisów newsowych.

:: Wolę książki. Ciągle więcej istotnych informacji i wiedzy można też znaleźć w nich niż w internecie. A raczej lepsze niż więcej. Internet tworzy iluzję doskonałą – masz wrażenie, że bez przerwy się czegoś dowiadujesz, ale lektura 3 książek na dany temat daje więcej niż browsowanie za nim (wiem, że słowo browsowanie ma swoich fanów ;-).

:: Inaczej korzystam z maila. Nigdy nie zaczynam od niego dnia. Staram się poświęcać mu wydzielone sesje. I pisać tak, by odpowiedzi nie wywołały kolejnych odpowiedzi. Jeśli konwersacja się szanse się rozciągać, inicjuję bezpośredni kontakt. Nawiasem mówiąc, używamy wszyscy tego narzędzia dość beznadziejnie. Jedna z gorszych rzeczy jaką robimy to nieustanne „wiszenie” na poczcie 🙂

:: Zamykam okna – multitasking to zło. „Taby” w przeglądarce są wygodne, nieustanne przełączanie powoduje straty czasu.

Czasem zaglądam na blogi o produktywności. Pojawiły się w ostatnim czasie bardzo sensowne polskie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak często publikują. Przecież te zasady nie zmieniają się z dnia na dzień…

Kwestia dystrybucji

Interesujący argument w sporze Murdoch vs rzeczywistość. Wiadomo, że za gazety i płyty się płaci, ale czy tradycyjne media kiedykolwiek brały pieniądze za treści? Nie – pisze Paul Graham – płacimy za papier i plastik. Niby to już było, ale warto przypomnieć.

Były sobie kiedyś kasety magnetofonowe z muzyką. Jeśli kupowałeś kasetę, płaciłeś za plastik, a nie prawa do słuchania utworów. W szczególności, żeby kupić je na płycie CD, musiałeś drugi razy wydać pieniądze i to dwa razy więcej. To pięknie regulował rynek. Wiadomo, płyta jest lepsza, ładniej gra i można ją kopiować na kasetę.

Dziś można kupić winyle, z którymi powiązana jest możliwość ściągnięcia mp3 z sieci. Nabyłem też CD, które zawiera utwory w plikach (obok nagrań). To jednak dużo rzadsze wypadki niż płyty zabezpieczone przed kopiowaniem.

Zagubiony nieco w Berlinie próbowałem niedawno dowiedzieć się od przechodniów gdzie jest sklep World of Music. Wiedziałem tylko, że blisko. Zapytałem młodzieńca, który ewidentnie wychodził z pracy. Nie miał pojęcia „słucham iPoda, nie kupuję płyt” – wyjaśnił. Rzeczywiście: In a world where people don’t want to pay anything for music, charging them £16.99 for 12 songs in a flimsy plastic case is no business model.

Gdy rano czytacie – jak pisze Graham – „wydrukowaną kopię wczorajszych newsów” nie myślicie o całej infrastrukturze istniejącej tylko po to, żebyście mogli rozkoszować się publicystyką za 2 złote. O tych ciężarówkach wioządych bele z papierem, wirujących maszynach drukarskich i systemie logistycznym funkcjonującym każdej nocy. On trochę kosztuje i w efekcie te 2 złote praktycznie nie zawierają w sobie opłaty za artykuł. W cyfrowym świecie natomiast koszty dystrybucji spadają do zera.

Kłopot po stronie twórców treści jest podwójny, bo dramatycznie wzrosła konkurencja. Ja to piszę by nie wyjść z wprawy, wy czytacie, bo nie macie nic lepszego do roboty. Albo wogóle nie czytacie, a ja i tak piszę.

Disclaimer: to wyłącznie moja prywatna opinia.

Książka Internet – pobierz za darmo

W 1998 w wydawnictwie Znak ukazała się moja książka o tytule „Internet”. Wtedy sieć była czymś nowym, rzeczą dla pasjonatów. Dziś (22.09.09) udostępniam teksty wszystkim zainteresowanym.

:: Tomasz Bienias Internet PDF (530 k)

To jest poprawiony w ostatnich miesiącach i przejrzany tekst wysłany do wydawnictwa. Nie spędziłem nad tym miesięcy, dlatego ciągle mogą tam być błędy. Jeśli coś znajdziecie, proszę o sygnał (kontakt jest na blogu).

Cytować można w dowolnych ilościach, jako źródło proszę podać link (Jeśli ktoś chce wspomnieć o tym, że książka jest dostępna, proszę używać tego samego linku)

Nakład (3k) dość szybko się rozszedł a wydawnictwo nie kontynuowało serii, w której książka się ukazała. Ciągle jednak dostawałem sygnały o tym, że… doskonale nadaje się do cytowania przy pisaniu prac magisterskich. Książka dostępna jest praktycznie tylko w bibliotekach.

Komu może się to przydać:

:: Studentom piszącym prace magisterskie związane z internetem, potrzebującym pozycji w bibliografii.

:: Zainteresowanym historią sieci. Rozdziały o faktach i o tym co było wcześniej przeszły próbę czasu. Najgorzej jest z tymi o wyszukiwaniu (wiadomo, Google)

:: Zainteresowanym moją twórczością 😉

:: Więcej powodów – proszę podać w komentarzach. Treść to podstawowe informacje o sieci, połączone z elementami poradnika, tak jak to widziałem w 1997 roku.