Problem z Allegro

To jeden z najbardziej znaczących redesignów tego roku.

Patrząc po reakcjach, w zasadzie na dowolnym forum, zespół, który nad nim pracował ma teraz problem. A jest to świetny zespół, który bardzo konsekwentnie robi dobre, użyteczne serwisy. Reakcja tłumu jest zgodna z przewidywaniem, problem w tym, że byłaby taka, nawet gdyby zmiana była obiektywnie dobra. A nie jest. Co poszło źle?

Pierwsze zmiany, wewnętrzne, dotyczyły układu zakładek. Strony użytkownika zostały podzielone na dwa światy – sprzedawania i kupowania. Bez oczywistego zysku, jeśli nie wziąć pod uwagę ewentualnego rozwoju (odległość między niektórymi elementami, mierzona w liczbie klików, wydłużyła się), ale nie wpływająca dramatycznie na używanie. Żeby dobrze ocenić decyzję projektanta, trzebaby wiedzieć, między którymi zakładkami użytkownicy przemieszczają się najczęściej i jak korzysta z nich ich zdecydowana większość. Sprzedaję w allegro niewielkie ilości płyt czy książek, więc nie ma to dla mnie znaczenia. Ciekawe jak wpłynęło to na pracę w sklepie MusicCorner.

Sam sposób wprowadzenia zmian był bardzo sensowny. Ich zakres – ograniczony, wszędzie podlinkowane wyjaśnienia, możliwość porównania ze starą wersją. Grafika prawie nie ruszona. Zaczynałem zazdrościć umiejętności działania…

Allegro jest i było jednym z najlepiej zaprojektowanych serwisów w sieci. Nowy design, rozpatrywany bez oglądania się na przyzwyczajenia, wogóle nie jest zły. Jednak w tym kontekście – jest zdecydowanie zbyt graficzny i – można powiedzieć – intensywnie nieintensywny.

Zbyt graficzny, bo graficy mają świetne monitory i lubią subtelności. Dlatego rzeczy, które ewidentnie powinny się rozróżniać i być czytelne często w ich wykonaniu są tak delikatne, że trafiają na granice dostrzegalności.

Intensywny, bo elementy opisujące części stron zostały tu wzmocnione (takie np. Dane na stronie przedmiotu). Dramatycznie, ponad potrzebę, bo jeśli coś jest zawsze takie same, to akurat to można osłabić albo zostawić. Nieintensywny, bo kolor tekstu i linków (w tym ścieżki) zbladł, a jest niezwykle ważny (jej treść się zmienia). Jego czytelność i czytelność na liście przedmiotów zarabia pewnie z połowę pieniędzy dla właścicieli serwisu. Gdy ważne bladnie, a nieistotne się wzmacnia, strona się robi płaska i to co powinno pracować, pracuje mniej.

Jakimś rozwiązaniem długofalowym jest wymiana monitorów grafików. Robiliśmy ostatnio testy z użytkownikami i to już nie jest tylko moja teoria. Ludzie lubią wyraźne rzeczy. Kropka.

W tym kontekście tak mocno krytykowany pomysł rodem z Google, żeby testować na masie użytkowników reakcje na 2 subtelnie różniące się kolory, nie wydaje się juz tak idiotyczny.

Schodząc do poziomu szczegółu i najważniejszego elementu serwisu, jakim jest lista przedmiotów (obok strony przedmiotu). Browsowanie za winylem to moja – ostatnio – ulubiona rozrywka (z tych przed monitorem). Jest tego masa, obojętnie czy szukam Stonesów, czy Roxy Music. Po zmianach, zachodzi rzecz następująca: trudniej (naprawdę), klinąć w wywołanie następnej strony. Po kliknięciu kursor zostaje na swoim miejscu, ale gdy lecę w dół kręcąc myszką, uroczo przesuwa się tzw. hover, który przeszkadza w czytaniu. W linki i tak trafiałem, a wyniki serwisu świadczą, że nie byłem sam. Więc nie wiem czego to jest rozwiązanie…

Jak w tym momencie poprawić czytelność i problemy: zaoferować ze 2 przemyślane skórki. Hover wogóle nic nie daje, więc usunąć całkowicie. O stronie głównej nic nie napiszę, bo nie wiem po co ona jest (gratulacje dla wszystkich fachowców, którzy się na niej skupiają).

Dla porównania – u nas działa jeszcze stary wygląd.

Przyszłość, towar branżowy

Pracujemy w branży, która sprzedaje przyszłość. Czy przeszkadza nam to, że nie możemy o niej powiedzieć zbyt wiele sensownych rzeczy? Widać, że wczorajsza przyszłość wygląda dziś zaskakująco znajomo. To co dziś jest nowoczesne nijak nie przypomina wizji z dawnych lat, czy (choćby) serialu „1999”. Nie mamy dziś wirtualnej rzeczywistości, mamy za to smsy i netbooki.

Gdyby chodziło tylko technologię, byłoby może łatwiej, tymczasem dziś wyraźnie widać, od ilu rzeczy zależy to, co nas spotyka. Mamy kryzys, który był za rogiem, a tak wielu zaskoczył. Kiedy to się skończy i jak? Jaki będzie kurs Euro we wrześniu? Jaka będzie przyszłość gazet?

Na temat przyszłości dwa filmy. Odrobina propagandy na stronach Office Labs Microsoftu (znalezione na UXdesign.pl) oraz wystąpienie na TED – zestawienie humorystycznych wizji świata przyszłości. Ten drugi temat – może nieco poważniej – wypełnia blog PaleoFuture.

Ciekawe są wyobrażenia, na które możemy spojrzeć z perspektywy czasów, w których miały być rzeczywistością. Zabawne, ile sobie wyobrażamy, a czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Na poziom ziemi schodząc: 2 lata temu nikt nie przypuszczał, że taka Nasza Klasa może dotrzeć tak wysoko. W okolicach 2002 roku sam byłem skłonny się zakładać, że za 5 lat Google nie będą miały znaczącej pozycji…

Branża, która zajmuje się internetem przyszłością się żywi, a jej przedstawiciele, zwłaszcza ci od marketingu, uwielbiają o niej rozmawiać. Wskazują coś, co właśnie powstało i mówią „za rok wszyscy będą to robić”. Za rok nadal interesuje to niecałe 5 procent „ogółu” a starocie, które miały odejść w zapomnienie mają się dobrze. Teza: prognozy mają wartość wróżb a wiarygodnych wróżek brak. Możemy tylko oceniać to co miało miejsce i uważnie przyglądać się temu, co jest.

Podobno przyszłość ju tu jest, ale nie jest wystarczająco wypromowana. Jeśli to prawda, to co może nią być ?
Ostatnio, przez pomyłkę, trafiłem na listę przetłumaczonych stron wyników wyszukiwania. Tłumaczenie jest jeszcze zabawne, ale:

– Jeśli ta technologia rozwinie się, tak jak się rzeczy rozwijają, będzie można odbierać i wysyłać dowolne treści w dowolnym języku. Czy na pewno ma jeszcze sens uczyć się języków? (zwłaszcza chińskiego).

– Idąc dalej. W USA jest za dużo gazet i m.in. dlatego upadają. Jeśli każdy będzie miał dostęp do dowolnych treści z dowolnego języka, to już na pewno treści będzie za dużo. Co to może spowodować?

– Jeśli to się stanie, to dlaczego niby to tylko ma działać w sieci? Dziś internet to specyficzne miejsce, w które „się wchodzi”. Możliwości, które daje w przyszłości nie muszą być ograniczone przez ekrany….

10 lat minęło

W zeszłym roku nie zauważyłem, że minęło 10 lat od kiedy wydałem książkę o internecie. Niedobrze, na takie rzeczy zwykle się zwraca uwagę (spróbujcie zapomnieć o rocznicy ślubu, czy czegoś takiego). Używam sieci od blisko 15 lat. Chyba pora popatrzeć na to z boku.

Songbird i muzyczne blogi

Dostęp do muzyki różnorakiej to jedna z najfajniejszych rzeczy w sieci. Wybór – mimo różnych akcji podejmowanych przez tzw. branżę – jest coraz większy. Torrenty są szybkie jak nigdy dotąd a za pomocą takich rzeczy jak Grooveshark można słuchać całych płyt w zasadzie z dowolnego katalogu. Równocześnie oferta niezależna jest gigantyczna. A wydawało się, że Napster to wszystko czego można chcieć…

Wszystkim zainteresowanym tematem polecam program z okolic Mozilli: Songbird. To w zasadzie rozbudany Firefox. Blogi z plikami dźwiękowymi konsumuje się niezwykle wygodnie: sam program znajduje wszystkie dostępne media i tworzy z nich playlistę. Rewelacja.
A na marginesie – takich jak ja dźwiękowe reklamy zmuszają do używania adblocka.