To nie jest wpis, w którym narzekam na jakość rekomendacji You Tube. To wpis, w którym zauważam, jak ogranicza nas zaawansowana technologia tworzona przez najbystrzejszych ludzi na planecie.
Niedawno w pociągu podmiejskim zaobserwowałem 3 osoby oglądające niezależnie ten sam film na YT. To był popularny kabaret. Nazwy nie wymienię, bo wyszukujący ją będą tu niepotrzebnie trafiać z Google. Co gorsza, wszyscy po chwili oglądali ten sam, inny film. Ci ludzie byli do siebie zupełnie niepodobni. Oczywiście niesprawiedliwie oceniam po wyglądzie. Jak większość z nas.
Rekomendacje YouTube dla mnie
To nie jest wpis o tym, że You Tube jest złem. Te same cele produktów i zachowania użytkowników prowadzą do podobnych rozwiązań w różnych serwisach. Omawiam YT, ponieważ usługa jest niezwykle popularna oraz obsługuje ją technologia z wszystkim największymi dostępnymi osiągnięciami i sztuczną inteligencją. Jeśli tu nie można zrobić tego lepiej, to kto zrobi?
Możliwości jakie daje YT są niesamowite – nie ograniczają się do muzyki, porad i rozrywki. Czasem oglądam tam dokumenty i długie wykłady. W tym roku zauważyłem istotną zmianę. Wcześniej gdy np. oglądałem dokument na temat pamięci, na liście rekomendacji pojawiały się różne, czasem mało popularne filmy na ten sam temat. Dość dużo. Obecnie jest najwyżej jeden zbliżony, zwykle popularny, oraz jakieś hity na inny temat – popularne widea, które „mogłyby” mnie zainteresować (jak na obrazku).
Oglądam wykład o psychologii pamięci, a dostaję lekcje Warrena B. czy też mądrości aktora Jima C. opakowane w bardzo klikalny sposób. W skrajnym wypadku jest to kawałek wystąpienia polityka. Szczególnie często wraca do mnie Simon S., ten od „why” i Jordan Peterson. Obu cenię, obejrzałem ich parę rzeczy z zainteresowaniem, ale wystarczy. To obejrzenie jest w historii moich aktywności. Dla mnie nie oznacza to „zobaczone”, dla YT, że w kółko chcę oglądać Simona i Jordana. Trzecie na tej liście są TEDy. Całe mnóstwo TEDów.
Dlaczego tak jest? Ponieważ to działa. Ponieważ moje potrzeby w tym wszystkim w zasadzie nie mają znaczenia. Moje, czyli też indywidualne potrzeby każdego z nas.
Patrzę z perspektywy osoby, która przez ponad 15 lat budowała strony z treściami. To niezwykle ważny obszar dla YT – 70 procent odtworzeń pochodzi z rekomendacji. Trzeba tak zmieniać stronę, by działała jak najlepiej. To się mierzy – np. skutecznością w postaci „klików” a potem długością czasu lub liczbą odtworzeń kolejnych nagrań.
Zoptymalizowane pod tym kątem filmy przygotowane przez różnych mistrzów YT zapewne są najbardziej skuteczne. Długie, niszowe i czasem nudne na pewno poradzą sobie gorzej. W ten sposób, w związku z dyktaturą klików i większości, wszyscy kończymy w tym samym kabarecie.
Przerobiony na tysiąc sposobów Simon S. sporo wystąpień na TED i różne remiksy motywacyjne tych rzeczy są formą intelektualnego kabaretu. Nie ma tam głębi, to może najwyżej pomóc w zajawieniu tematu. Gdy ktoś próbuje go pogłębić, dostaje coraz więcej hitów, mniej rzeczy głębokich. Potężne AI z YT powinno być w stanie to obsłużyć, ale jakoś tego nie robi. Staram się je nakarmić swoimi zwyczajami, czasem coś to daje. Gdy jednak nieopatrznie obejrzę jakiś kabaret, zaraz mam go pełno wszędzie. Niestety nie ma tam trybu „tym się, drogi robocie, nie sugeruj”.
Na szczęście na tym tle coraz większą popularność zdobywa długa forma. I coraz większy jest wybór. Jordana Petersona poznałem dzięki podcastowi Joe Rogana. Ich rozmowa trwa około 3 godziny i cały czas jest to ciekawe. Słucham tego idąc i jadąc. Jednym z wątków, które panowie poruszają jest właśnie temat długiej formy. Ona dzięki podcastom i YT przeżywa renesans. Okazuje się, że wielu ludziom, wbrew temu co uważa sztuczna inteligencja YT nie wystarczą hity i remiksy cytatów. Chcą wchodzić w tematy głęboko i coraz częściej mają taką możliwość i większy wybór…