Nokia: jak UX wykończył Symbiana

Jedno z najważniejszych wydarzeń początku tego roku to decyzja Nokii, by porzucić rozwój Symbiana na rzecz współpracy z Microsoftem. Właśnie ma miejsce akt drugi – fiński producent zdecydował się przekazać R&D Symbiana do Accenture. http://news.cnet.com/8301-30685_3-20057772-264.html
Do tej pory nie zajmowałem się tematem telefonów, ale przy okazji tego wydarzenia odrobiłem zadania domowe i dotarłem do ciekawych opinii. Warto się z nimi zapoznać. Wygląda na to, że do końca Nokii przyczyniła się kultura organizacji i design. Żeby zrozumieć, warto przestudiować  linkowany artykuł i podążyć za umieszczonymi w nim linkami. Oto moje krótkie wnioski.
Po pierwsze Symbian miał szansę być trzecią siłą na rynku, ale została zaprzepaszczona przez fatalne decyzje dotyczące rozwoju technologii. Tracimy dojrzały system, który lepiej obsługiwał telefony niż konkurencja, zapewniając jakość rozmów i efektywne użycie baterii.
Kluczowy element, którym został pokonany Symbian to UX. System Appla i Android oferowały spójne interfejsy dla użytkownika, elastyczność i lepsze możliwości dla developerów aplikacji. Nokia w koszmarny sposób próbowała dogonić konkurencję. W pewnym momencie rozwijała swój system  równocześnie w dwóch złych kierunkach.
Tu niemal dosłowny cytat z Marka Wilcoksa, specjalisty, autora książek o Symbianie, kiedyś pracownika Nokii. Inżynierowie Nokki – jakkolwiek kompetentni – nie znali się na projektowaniu API dla zewnętrznych developerów. Równocześnie – jak większość inżynierów – nie wiedzieli jak budować interfejsy użytkownika. Robili natomiast obie rzeczy.
Zasady rządzące interfejsem użytkownika wyprowadzane były z kodu systemu, który go obsługiwał. To trochę tak jak projektować karoserię samochodu biorąc pod uwagę tylko sposób działania silnika.
http://mobilesoftware.tumblr.com/
Nokia osiągnęła spektakularny sukces, stając się niemal ikoną europejskiego sukcesu w nowych technologiach. Zbudowała niezwykle efektywną organizację wokół produkcji i sprzedaży słuchawek. Jej kulturze obcy był rozwój oprogramowania i UI (co nie znaczy, że stworzyła kilku ciekawych produktów i nie zatrudniała ludzi świetnie rozumiejących design).
Co gorsza, decyzja o porzuceniu Symbiana nastąpiła w momencie, w którym w zasadzie wszystko już zostało odkręcone.

Jedno z najważniejszych wydarzeń początku tego roku to decyzja Nokii, by porzucić rozwój Symbiana na rzecz współpracy z Microsoftem. Właśnie ma miejsce akt drugi – fiński producent zdecydował się przekazać R&D Symbiana do Accenture.

Do tej pory nie zajmowałem się tematem telefonów, ale przy okazji tego wydarzenia odrobiłem zadania domowe. Wygląda na to, że do końca Nokii przyczyniła się kultura organizacji i design. Żeby zrozumieć, warto przestudiować ten artykuł i podążyć za umieszczonymi w nim linkami. Oto moje krótkie omówienie.

Po pierwsze Symbian miał szansę być trzecią siłą na rynku, ale została ona zaprzepaszczona przez fatalne decyzje dotyczące rozwoju technologii. Tracimy dojrzały system, który lepiej obsługiwał telefony niż konkurencja, zapewniając jakość rozmów i efektywne użycie baterii.

Kluczowy element, którym został pokonany Symbian to UX. System Appla i Android oferowały spójne interfejsy dla użytkownika, elastyczność i lepsze możliwości dla developerów aplikacji. Nokia w koszmarny sposób próbowała dogonić konkurencję. W pewnym momencie rozwijała swój system równocześnie w dwóch złych kierunkach.

Tu niemal dosłowny cytat z Marka Wilcoksa, autora książek o Symbianie, kiedyś pracownika Nokii. Inżynierowie firmy – jakkolwiek kompetentni – nie znali się na projektowaniu API dla zewnętrznych developerów. Równocześnie – jak większość inżynierów – nie wiedzieli jak budować interfejsy użytkownika. Robili natomiast obie rzeczy. Zasady rządzące interfejsem użytkownika wyprowadzane były z kodu systemu, który go obsługiwał. To trochę tak jak projektować karoserię samochodu biorąc pod uwagę tylko konstrukcję silnika.

Nokia osiągnęła spektakularny sukces, stając się ikoną europejskiego sukcesu w nowych technologiach. Zbudowała niezwykle efektywną organizację wokół produkcji i sprzedaży słuchawek. Jej kulturze obcy był rozwój oprogramowania i UI (co nie znaczy, że stworzyła kilku ciekawych produktów i nie zatrudniała ludzi świetnie rozumiejących design).

Co gorsza, decyzja o porzuceniu Symbiana nastąpiła w momencie, w którym w zasadzie wszystko już zostało odkręcone.

Detale, które pracują

„Bóg jest w szczegółach” – mawiała Lady Schrapnell z rozrywkowej, fantastycznej książki „Nie licząc psa” (polecam).

Jest też w naszej branży, bo każdy serwis, usługa, czy aplikacja składa się z całej masy szczegółów, które pracują, albo nie. Niektóre z nich mają znaczenie, inne nie, ale trudno to arbitralnie dobrze wybrać.

Suma szczegółów może stanowić o powodzeniu całości. Nie decyduje, ale na pewno pomaga. Jeśli już wiesz co robisz, to im lepiej rozpracujesz szczegóły, tym lepszy serwis dostaniesz.

O tym ile może być szczegółów w jednym elemencie aplikacji mówi sympatyczny wpis o tabach w dwóch przeglądarkach na maka: chrome vs safari. Polecam.

Problem z Allegro

To jeden z najbardziej znaczących redesignów tego roku.

Patrząc po reakcjach, w zasadzie na dowolnym forum, zespół, który nad nim pracował ma teraz problem. A jest to świetny zespół, który bardzo konsekwentnie robi dobre, użyteczne serwisy. Reakcja tłumu jest zgodna z przewidywaniem, problem w tym, że byłaby taka, nawet gdyby zmiana była obiektywnie dobra. A nie jest. Co poszło źle?

Pierwsze zmiany, wewnętrzne, dotyczyły układu zakładek. Strony użytkownika zostały podzielone na dwa światy – sprzedawania i kupowania. Bez oczywistego zysku, jeśli nie wziąć pod uwagę ewentualnego rozwoju (odległość między niektórymi elementami, mierzona w liczbie klików, wydłużyła się), ale nie wpływająca dramatycznie na używanie. Żeby dobrze ocenić decyzję projektanta, trzebaby wiedzieć, między którymi zakładkami użytkownicy przemieszczają się najczęściej i jak korzysta z nich ich zdecydowana większość. Sprzedaję w allegro niewielkie ilości płyt czy książek, więc nie ma to dla mnie znaczenia. Ciekawe jak wpłynęło to na pracę w sklepie MusicCorner.

Sam sposób wprowadzenia zmian był bardzo sensowny. Ich zakres – ograniczony, wszędzie podlinkowane wyjaśnienia, możliwość porównania ze starą wersją. Grafika prawie nie ruszona. Zaczynałem zazdrościć umiejętności działania…

Allegro jest i było jednym z najlepiej zaprojektowanych serwisów w sieci. Nowy design, rozpatrywany bez oglądania się na przyzwyczajenia, wogóle nie jest zły. Jednak w tym kontekście – jest zdecydowanie zbyt graficzny i – można powiedzieć – intensywnie nieintensywny.

Zbyt graficzny, bo graficy mają świetne monitory i lubią subtelności. Dlatego rzeczy, które ewidentnie powinny się rozróżniać i być czytelne często w ich wykonaniu są tak delikatne, że trafiają na granice dostrzegalności.

Intensywny, bo elementy opisujące części stron zostały tu wzmocnione (takie np. Dane na stronie przedmiotu). Dramatycznie, ponad potrzebę, bo jeśli coś jest zawsze takie same, to akurat to można osłabić albo zostawić. Nieintensywny, bo kolor tekstu i linków (w tym ścieżki) zbladł, a jest niezwykle ważny (jej treść się zmienia). Jego czytelność i czytelność na liście przedmiotów zarabia pewnie z połowę pieniędzy dla właścicieli serwisu. Gdy ważne bladnie, a nieistotne się wzmacnia, strona się robi płaska i to co powinno pracować, pracuje mniej.

Jakimś rozwiązaniem długofalowym jest wymiana monitorów grafików. Robiliśmy ostatnio testy z użytkownikami i to już nie jest tylko moja teoria. Ludzie lubią wyraźne rzeczy. Kropka.

W tym kontekście tak mocno krytykowany pomysł rodem z Google, żeby testować na masie użytkowników reakcje na 2 subtelnie różniące się kolory, nie wydaje się juz tak idiotyczny.

Schodząc do poziomu szczegółu i najważniejszego elementu serwisu, jakim jest lista przedmiotów (obok strony przedmiotu). Browsowanie za winylem to moja – ostatnio – ulubiona rozrywka (z tych przed monitorem). Jest tego masa, obojętnie czy szukam Stonesów, czy Roxy Music. Po zmianach, zachodzi rzecz następująca: trudniej (naprawdę), klinąć w wywołanie następnej strony. Po kliknięciu kursor zostaje na swoim miejscu, ale gdy lecę w dół kręcąc myszką, uroczo przesuwa się tzw. hover, który przeszkadza w czytaniu. W linki i tak trafiałem, a wyniki serwisu świadczą, że nie byłem sam. Więc nie wiem czego to jest rozwiązanie…

Jak w tym momencie poprawić czytelność i problemy: zaoferować ze 2 przemyślane skórki. Hover wogóle nic nie daje, więc usunąć całkowicie. O stronie głównej nic nie napiszę, bo nie wiem po co ona jest (gratulacje dla wszystkich fachowców, którzy się na niej skupiają).

Dla porównania – u nas działa jeszcze stary wygląd.

Prawie ugotowane

Niewiele ostatnio piszę i to w dużym stopniu na skutek zmiany, która nastąpiła. Była na tyle duża, że związana z nią refleksja dotyczy głównie tego, czym się zajmuję i co organizuję. Mogę mieć tylko nadzieję, że w którymś momencie się poukłada i będzie czas na bloga (tego, czy innego). Notki i linki publikować łatwiej, to w zasadzie robi się samo.

Jeśli blog wróci, tematyka pewnie skręci nieco mocniej w stronę projektów i tego jak strony działają (UI, IA). Np. problemów, które rozwiązywaliśmy, gdy powstawało Ugotuj.to, nasz nowy serwis kulinarny. Sprawdźcie. Mam nadzieję, że się spodoba.

Jeszcze małe wyjaśnienie. Serwis w tym kształcie wymyślili ludzie zajmujący się dzisiejszą „Kuchnią”. Problemy, o których pisze rozwiązywaliśmy na etapie konstruowania stron.