Ludzie i zespoły nie są w stanie skutecznie zajmować się wieloma sprawami jednocześnie. Skupienie pomaga, dlatego warto minimalizować ilość “pracy w toku”. To, czym się zajmujemy powinno wynikać z większego planu i założonej w nim kolejności działań – z przyjętych priorytetów.
Temat priorytetyzowania wydaje się banalny, lecz większośc zarządzających produktami tego nie robi i nie potrafi. Plany produktowe to najczęściej “chwilówki” oraz pogoń za ficzerami, które się podejrzało u konkurencji. Można żyć z dnia na dzień, a rozwój produktu prowadzić ad hoc, ale dobrze się to nie kończy. Gdy po roku prowadzonych w taki sposób prac spojrzy się wstecz, widać, że w zasadzie nic istotnego się nie wydarzyło. Co więc potrzebne jest by dobrze ustalać priorytety?
Lista spraw. Priorytetyzowanie to określanie ważności rzeczy względem siebie. Dowolne dwie możemy porównać i stwierdzić, którą zająć się wcześniej lub która jest ważniejsza (to nie to samo). By zacząć potrzebna jest jakakolwiek lista. Jeśli ktoś nie zna co najmniej pięciu tematów jakimi powinien zająć się w swoim produkcie, prawdopodobnie powinien oderwać się od bieżączki, przyjrzeć się sytuacji produktu i taką listę zebrać.
Co priorytetyzować? Możecie być pewni, że jeśli kogoś poprosicie o listę priorytetów rozwojowych dla jego produktu, pokaże spis funkcjonalności, które chce wdrożyć. Tymczasem powinny to być problemy jakie chce rozwiązać. Łatwiej to powiedzieć, niż dać prosty przepis na to, jak je definiować. W praktyce zawsze łatwiej stwierdzić, że chcemy wdrożyć niebieski przycisk niż zdefiniować jaką potrzebę chcemy zaspokoić. Być może jest tak, że bez tego przycisku na stronie nie możemy żyć. O tym jeszcze napiszę – kiedyś.
Elementy listy. Priorytetyzowane rzeczy powiny być możliwie jednorodne – mieć podobny ciężar gatunkowy i być w podobny sposób opisane (nawet zbliżoną ilością znaków). Nie należy zestawiać postulatów naprawy drobnych uciążliwości z potrzebami systemowych zmian. Czasem warto je zebrać w dwie – trzy grupy, w zależności od tego, kogo będą angażować.
Ile spraw? Banalnie: nie za mało, nie za dużo. Ilość musi przekraczać nasze możliwości realizacyjne. Jeśli jest ich nieco za dużo, mamy jakąś konkurencję. Jeśli lista będzie przekraczała niezbyt magiczną liczbę 20, będzie demotywująca. 20 może być błędów w świeżo napisanej funkcjonalności. Komfort związany z bardzo krótką listą jest zły – brak konkurencji może oznaczać, że wyrzucamy pieniądze i robimy rzeczy, które niczego nie zmieniają. Trudność zresztą polega na tym, że zwykle robi się rzeczy, które niewiele zmieniają.
Kolejność. To kluczowe: jak układać taką listę? Prywatną można nawet alfabetycznie. Czasem będzie to bardziej korzystne niż gdyby wynikało z preferencji. Te każdy ma inne. Dla jednego ważniejsze są obrazy Malczewskego, dla innych oryginalne rysunki Myszki Miki. Oczywiście może się to skończyć tym, że w miare pojawiania się nowych potrzeb wiecznie będziemy się zajmować jakąś Analizą. To oczywiście żart – grunt, że indywidualne prefencje w biznesie są mało praktyczne.
Jak więc sortować? Warto cokolwiek policzyć i dla wszystkich pozycji użyć miar. W efekcie możemy uzyskać kolejnośc w której najpierw robi się to, co daje najlepszy stosunek oczekiwanych korzyści do szacowanych kosztów. Równocześnie należy spróbować zapewnić sobie balans, żeby ważne i trudne rzeczy nie były odkładane w nieskończoność – czasem może być konieczne podzielenie ich na więcej drobnych tematów.
Aktualizacja. Lista powinna być regularnie weryfikowana. To co dziś wydaje się ważne i korzystne, za miesiąc może już takie nie być. Zwykle najbardziej atrakcyjne wydają nam się rzeczy, które właśnie do listy dołożyliśmy – im najlepiej dać chwilę czasu, żeby dojrzały, zamiast z dnia na dzień zmieniać harmonogramy.
To tylko teoria. Tak naprawdę trzeba to kilka razy przećwiczyć, żeby zacząć czuć temat i robić to jak trzeba. W uzupełnieniu – warto zobaczyć proste drzewo decyzyjne dla użyteczności oraz przeczytać o priorytetach na tynerblain.com a także na Svpg.com. Te wpisy i Quora wspomogły mnie w tym tekściku.