Dzieci potrafią zadawać pytania. Z czasem tracą tę umiejętność. W pracy zadawanie pytań bywa kluczem do rozwiązań, ale wymaga to ćwiczeń. Jest kilka klasycznych zestawów pytań, które warto znać. Wymieńmy je.
Kto, co zrobił, kiedy i gdzie? Taki zestaw pozwala rozłożyć na czynniki pierwsze dowolną informację. Jeśli ktoś pracował w mediach, zapewne go poznał. Na podstawie tych pytań można ocenić kompletność informacji. Jeśli czytacie jakąkolwiek wiadomość, identyfikujcie te składowe.
Skąd to wiemy? Gdy już mamy odpowiedzi na pierwszy zestaw warto zidentyfikować, co jest źródłem informacji. Skąd autor, czy też przekazujący, ją ma. Czy jest ona potwierdzona w niezależnych źródłach? Czy pojedyncze źródło jest godne zaufania i jaki ma interes w przekazywaniu informacji. To dziś staje się coraz trudniejsze – tyle jest informacji, które wydają się profesjonalne. Dochodzi czynnik: jakie są kompetencje piszącego (na przykład przy informacjach o zdrowiu czy diecie – dziś nawet powołując się na wyniki badań łatwo napisać bzdury). A uzupełniając zestaw: w jakim czasie ta wiadomość powstała (nie zawsze w internecie łatwo zidentyfikujecie datę publikacji).
Dlaczego? To pytanie o przyczynę. Gdy coś zaszło, warto dowiedzieć się, co to spowodowało. Przy wypadkach, awariach i błędach takie pytanie powinno się zadać pięć razy. Dopiero wtedy dojdziemy do pierwotnej przyczyny problemu, pierwszego klocka w dominie, który się przewrócił i spowodował to i owo. To nauka z podejścia lean i praktyka stosowana w Amazon. To nie jest trywialne dobrze zapytać „dlaczego” pięć razy. Sztuka składa się nie tylko z powtarzania pytania – trzeba ocenić, czy kolejne odpowiedzi prowadzą nas do pierwotnej przyczyny.
Jakie jest zadanie? Co trzeba zrobić – pisałem niedawno o tym – zanim się za coś zabierzemy warto ustalić co w zasadzie ma powstać. To pytanie pochodzi m.in. od Petera Druckera. Nie ma bez niego realizacji, nie ma bez niego projektów i rozwoju produktów.
Kto, co robi i do kiedy? To są fundamenty działania i zarządzania projektami. Przydają się w skali mikro i makro. Czy jesteśmy zwinni czy ociężali lub kaskadowi, musimy to wiedzieć, gdy za coś się zabieramy. Ubrał to w zgrabną formułę niejaki Mark Horstman z podcastu Manager Tools, który tu często polecam.
Co nam to da? Oraz „skąd będziemy wiedzieli, że nam się udało”. Warto wiedzieć, zanim zaangażujemy siebie i innych w jakieś zadanie albo zestaw prac. To dość banalne i jak każde z tych pytań, rzadko używane. Tak po prostu.
I wtedy co? To moje niedawne odkrycie. Gdy już to wszystko zrobimy, gdy już się uda, w jakiej będziemy sytuacji i co będziemy musieli, jakie będą skutki, również uboczne. W filmie „Gdzie jest Nemo” jest fajna scena, w której rybki uciekają z gabinetu dentystycznego. W woreczkach. Udaje im się, lądują na oceanie w tych workach i unoszą się na wodzie ciągle zawiązane… Często zaskakuje nas sytuacja, do której się zmierzaliśmy, jak nam się wydawało, całkowicie świadomie.
Tym, których nudzą pytania, przypomnę przysłowie: mierz dwa razy, tnij raz. Mierz nawet trzy razy. To działa.